ZAGADKA NR 27 KLASY I– III
Rozpoznaj książkę po fragmencie:
„ – O co chodzi z tą piracka flagą? – spytała Hania.
– Jeśli chcesz wiedzieć, to jest prawdziwa flaga prawdziwego pirata o nazwisku Humorek.
– Pirat Humorek? Bomba! Ale czy wszyscy piraci nie mieli paskudnych humorków?
– Nazywał się Krzysztof Humorek – zaczął opowiadać Smrodek. – Pływał wokół Karoliny Północnej i Południowej z Black Bartem. Jako jeden z niewielu miał czerwoną flagę. Znajdowała się na niej czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami, ręka ze sztyletem i klepsydra ze skrzydłami. To oznacza: ”Twój czas się kończy”. Rozumiesz?
– Ooo. Prawdziwy pirat o nazwisku Humorek? Smrodek, pomyśl tylko: Krzysztof Humorek mógł być naszym praprapraprapradziadkiem.
– A niech mnie kule biją! – wykrzyknął Smrodek.
– Bomba! – zawołała Hania. – W moich żyłach płynie piracka krew.
– Dziewczyny nie mogą być piratami.
– Kto to powiedział
– Tak brzmi piracka zasada numer sześć.(…)”
Odpowiedź do zagadki nr 26: „Doktor Dolittle i jego zwierzęta” Hugh Loftinga
ZAGADKA NR 27 KLASY IV– VI
Rozpoznaj książkę po fragmencie:
„Czemu nie miałbym wysyłać w przestrzeń prawdziwej czekolady w postaci maluteńkich kawałeczków, a następnie po drugiej stronie wyemitować jej w całości, gotowej do zjedzenia?
– Niemożliwe! – odezwał się Mike Teavee.
– Tak myślisz? – zawołał pan Wonka. – No to popatrz! Wyemituję teraz tabliczkę swojej najlepszej czekolady z jednego końca tej sali na drugi za pomocą telewizji! Przygotować się tam! Wnieść czekoladę!
I natychmiast wkroczyło sześciu Umpa- Lumpasów, dźwigając na ramionach największą tabliczkę czekolady, jaką Charlie kiedykolwiek widział. Była mniej więcej rozmiarów materaca, na którym spał u siebie w domu.
– Musi być duża- wyjaśnił pan Wonka – bo kiedy przesyła się coś za pomocą telewizji, to w końcu wychodzi dużo mniejsze, niż było na początku.”
Odpowiedź do zagadki nr 26: „ Dzika Mrówka pod żaglami” Andrzeja Perepeczki
ZAGADKA NR 27 KLASY VII– VIII
Rozpoznaj książkę po fragmencie:
„ Była wszakże jeszcze jedna możliwość. Tuż obok kuchni mieściła się malutka spiżarnia, z której okrągłe okienko, umieszczone pod sufitem w celach wentylacyjnych, wychodziło na klatkę schodową w okolicy półpiętra. Gdyby tylko zdołała się przez nie przecisnąć… „Muszę!” – twardo postanowiła Aniela. Bez wątpienia trzeba było to zrobić. Ostatnie godziny ostatniego dnia w Łebie powinien Pawełek spędzić z nią. To nie ulegało wątpliwości. Nie darmo Przeznaczenie postawiło na drodze jej życia tego cudownego chłopca. Zmarnować taką szansę – znaczyłoby okazać niewybaczalny bezwład i głupotę. Zdjęła ostrożnie okulary i odłożyła je na półkę. Rozebrała się do bielizny, by jak najbardziej zmniejszyć swą objętość. Następnie otworzyła okienko w spiżarni. Sweter i spódnicę zwinęła w tobołek, tobołek chwyciła w zęby, wlazła na szafkę, wspięła się na palce i przecisnęła głowę przez okienko. Od razu zrozumiała, że to, co czytała kiedyś w książkach przygodowych na temat przeciskania się przez różne otwory, odnosiło się raczej do chłopców. Książki przygodowe twierdziły bowiem, że najważniejsze w takiej sytuacji – to przecisnąć głowę, a reszta już jakoś się prześliźnie. Zapewne u osób płci męskiej, pozbawionych, jak wiadomo, biustu, zasada ta mogła być słuszna. Natomiast klatka piersiowa Anieli zakleszczyła się w otworze okiennym. Tak czy inaczej, Aniela utkwiła w okienku na dobre, a wszelkie gwałtowne ruchy, jakie wykonywała, by się z niego wydostać, sytuację tylko pogarszały: teraz nie mogła nie tylko wyleźć na schody, ale nawet cofnąć się do wnętrza spiżarni. Ten moment wybrało sobie Przeznaczenie, by postawić znów na drodze życia Anieli złotowłosego Pawełka. Pogwizdując wbiegł on z ulicy na parter, stwierdził, że znajdują się tam tylko drzwi z napisem „Kurka”, i wobec tego wbiegł na pięterko, przeskakując po pięć stopni swymi długimi nogami. Głowa i biust Anieli, tkwiące w okrągłej ramie tuż pod sufitem na kształt trofeum myśliwskiego, z tobołkiem w zębach i grozą w wytrzeszczonych oczach, szczęśliwie nie znalazły się w polu jego widzenia. Stukał do drzwi i nasłuchiwał, stukał znów i sykał ze zniecierpliwieniem. a wreszcie, po dłuższej chwili bezowocnego czekania, zawiedziony zawrócił. Tymczasem Aniela, widząc, jak Paweł oddala się i znika z jej domu, a tym samym i z życia, dokonała ostatniego rozpaczliwego wysiłku. Zaparła się czubkami stóp o przeciwległą ścianę spiżarni, napięła mięśnie, odepchnęła się nogami z olbrzymią, z rozpaczy zrodzoną siłą i katapultowała się wreszcie, spadając z głuchym łomotem na schody.”
Odpowiedź do zagadki nr 26: „Tajemnica Rajskiego Wzgórza” Elizabeth Goudge