ZAGADKA NR 11 KLASY I – III
Rozpoznaj książkę po fragmencie:
„Spojrzy stary, a tu wielka moc pań i panów, królewna jak lilja, pan młody jak słońce, muzyka gra, kołacze aż pachną, pacholęta kwiatami drogę ścielą.
Zmarszczył król czoło na starego pojrzawszy; ale że to w takie gody gniewać się nie mógł, więc pyta, z czem tu przychodzi?
— Z podarunkiem dla królewny — mówi staruszek i rozwija przed królem ślicznie utkane płótno, które Rózia, nauczona przez niego, wybieliła na rosie i słońcu.
— Cóż to takiego jest? — rzekł król ciekawie.
— Królu-panie! Toć-ci jest owo złoto, które z owego siemienia, com ci je dał, wyróść miało. Len to był, ubogiego narodu bogactwo, com go z ziemi twojego królestwa dobyć chciał? Kazałeś go topić! Dobrześ uczynił, bo jego łodyżki w wodzie odmięknąć muszą. Kazałeś go z wody precz cisnąć? Dobrześ uczynił, bo go trzeba suszyć. Po moknięciu owem kazałeś go kijami z paździerzy obić? Dobrześ uczynił, bo tę złą paździerz obić trzeba z łodygi, żeby ją uprawić. Kazałeś je zaś powtórnie kijami obijać? I toś dobrze uczynił, bo do trzeciej skóry len obić trzeba i kijem go wyłamać, żeby do włókna się dostać. Kazałeś mnie do lochu wrzucić? I toś dobrze uczynił, bo mnie tam żywiła dobra dziewczyna, którą-m oto nauczył, jak się włókno lniane przędzie i na płótno tka. A toś tylko źle uczynił, żeś to wszystko robił w gniewie i nie z wyrozumienia, ale z zapalczywości. Że to jednak taki dzień szczęśliwy dziś jest w twojej królewskiej rodzinie, więc ci z serca krzywdę moję odpuszczam, a na ręce królewnej ten oto dar składam. Królewna niech każe po wsiach len siać i tak go sprawić z rozwagą i miłością, jakeś go ty królu z gniewem sprawiał, a z płótna niech da koszule dla wszystkich sierot i niemocnych szyć, co jest więcej, niż złoto, bo jest poratowanie ubóstwa i niedostatku.
Skończył stary, a król słuchał jeszcze, i aż na twarzy ze wstydu się mienił, że tak ukrzywdził niesłusznie człowieka. A zaś potem wstał, starca w ramiona wziął, przeprosił i koło siebie posadziwszy rzekł:
— Dziękuję ci, mój ojcze, żeś mi to uczynił, czego moje niespokojne chęci uczynić nie mogły. Złota chciałem, a tyś mi lepszą rzecz dał, bo w złocie możni tylkoby chodzili, a w tym lnie oto cały lud mój ubogi chodzić będzie.”
Odpowiedź do zagadki nr 10: „Miś zwany Paddington” Michaela Bonda
ZAGADKA NR 11 KLASY IV – VI
Rozpoznaj książkę po jej fragmencie:
„Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Leżałem tylko i przysłuchiwałem się, jak gołębica grucha, a za tym gruchaniem czy w środku gru-chania, czy jak tam powiedzieć, słyszałem głos Jonatana. Tylko że brzmiał inaczej. Było tak, jakby jakieś szepty przenikały całą kuchnię. Wszystko prawie jak w jakiejś historii o duchach i może ktoś mógłby się wystraszyć, ale ja się nie wystraszyłem. Zamiast tego ucieszyłem się tak bardzo, że chciało mi się skakać pod sufit. Bo wszystko, co usłyszałem, było po prostu cudowne.
Oczywiście, jasna rzecz, to była prawda, to o Nangijali! Jonatan chciał, żebym tam przyszedł jak najprędzej, bo tam jest tak dobrze! Pomyślcie tylko! Czekał tam na niego dom, dostał w Nangijali całkiem własny dom! Mówił, że to stara zagroda, zwana Zagrodą Jeźdźców, i że leży w Dolinie Wiśni, czy to nie cudowna nazwa? I jeszcze wyobraźcie sobie, pierwsza rzecz, którą zobaczył, jak przyszedł do tej zagrody, to była mała tabliczka na furtce, a na niej było napisane pięknymi, drukowanymi literami: „Bracia Lwie Serce”.
– Co oznacza, że obaj będziemy tam mieszkali – powiedział Jonatan.
W każdym razie ja też będę się nazywał Lwie Serce, kiedy się tam znajdę. Cieszę się z tego, bo bardzo chcę nazywać się tak samo jak Jonatan, nawet jeżeli nie jestem taki odważny jak on.
– Przyjdź jak najszybciej – powiedział. – Jeżeli nie będzie mnie w Zagrodzie Jeźdźców, to znaczy, że łowię ryby nad rzeką.
Potem zrobiło się cicho i gołębica odfrunęła. Prosto nad dachami. Z powrotem do Nangijali.
A ja tymczasem leżę na kanapie i czekam, żeby pofrunąć za nią. Mam nadzieję, że nie będzie za trudno znaleźć to miejsce. Jonatan mówił, że wcale nie jest trudno. Na wszelki wypadek zapisałem adres.(…)”
Odpowiedź do zagadki nr 10: „Tajemniczy ogród” F. H. Burnett
ZAGADKA NR 11 KLASY VII – VIII
Rozpoznaj książkę po jej fragmencie:
„Pierwsze ławki jednakże nagła rozpacz pozbawiła czucia. Serca w nich struchlały.
— Ostrowicki, miły chłopcze — mówił łagodnie profesor Gąsowski. — Spotkała mnie dzisiaj wielka przykrość… Bardzo wielka przykrość… Co tobie jest, czemu się chwiejesz?
— Słabo mi, panie profesorze… — jęknął młodzian.
— Ha! — zdumiał się profesor. — Słabo ci? Ale odpowiadać będziesz?
— Nie mogę, proszę pana profesora…
— Dlaczego? Połóż rękę na sercu i powiedz dlaczego?
— Bo nie jestem przygotowany… Nie umiem… Nie spodziewałem się…
— I ty? I ty, Brutusie? — krzyknął staruszek. — Czy wyście dzisiaj poszaleli?
— Nie, panie profesorze… — miesił Ostrowicki słowa jak ciasto. — Pojutrze, w sobotę umiałbym świetnie…
— A dzisiaj nie łaska?
— Dzisiaj jest przecież czwartek! — rzekł Ostrowicki z rozpaczą. — To nie mój dzień…
Pan profesor patrzył na niego jak na łagodnego wariata. Zamykał oczy, jakby go raziło słońce, znowu je otwierał, aby nie utracić niezwykłego widoku, zbliżał się i oddalał.
— Aha… — mówił dziwnym głosem. — We czwartek jesteś bałwan… A w sobotę będziesz geniusz… Czy kpisz, młodzieńcze?
— Niech Bóg broni! — zakrzyknął chłopiec gorąco. — Ale tak jest naprawdę. Pan profesor nie może o tym wiedzieć, ale tak jest…
— Odejdź! Odejdź prędko! — zawołał staruszek. Ostrowicki, wśród śmiertelnej ciszy całej klasy, powlókł się do ławki, jak gdyby był naprawdę ciężko chory. Blady był, a na czole miał grube krople potu. Opadł na ławkę i dyszał.”
Odpowiedź do zagadki nr 10: „Zwiadowcy Johna Flanagana
Odpowiedzi proszę przesyłać przez dziennik lub na pocztę : gregor.dorota@sp1.siemce.pl